Czy jesteśmy zwierzętami? Cytując pewnego klasyka – „jeden rabin powie tak, inny powie nie”. Jeśli przyjmiemy, że człowiek jest pomostem między zwierzęciem a istotą boską, rozumianą jako niedościgniony ideał, w drodze do wolności powinniśmy raczej skłonić się w stronę ascetyzmu, codziennie pokonując w sobie prymitywne instynkty. Zdaniem hedonistów nie ma to jednak wielkiego sensu — zamiast gonić nieosiągalny ideał, dużo przyjemniej chwycić za jak najbardziej osiągalnego hamburgera. Trudno im się dziwić, w końcu kultura masowa zrobiła wszystko, by hedonizm kojarzył się pozytywnie i nie bez powodu — co nakręca światową gospodarkę jeśli nie spuszczone ze smyczy, ludzkie żądze?
Wyczerpane źródło szczęścia
Choć hedonistyczny styl życia zdaje się skupiać na chwili obecnej, jednocześnie za wszelką cenę unikając konsekwencji lekkomyślności, którą niesie w świat, te konsekwencje prędzej czy później upominają się o swoje.
Co ciekawe, taka teza ma swoje korzenie nie tyle w filozofii ile w… biologii. Tajemnicą poliszynela jest, że wiele dobrodziejstw technologicznych, z których codziennie korzystamy, zostało zaprojektowanych w oparciu o mechanizmy znane z kasyn, starające się sumiennie eksploatować układ nagrody w mózgu. Należą do nich m.in.:
•aplikacje mediów społecznościowych
•serwisy streamingowe
•internetowe czaty losowo dobierające partnerów
Cyfrowa rzeczywistość nie bez powodu szumi od zgiełku, zalewając nas ilością informacji większą, niż naturalnie jesteśmy w stanie przetworzyć. Problem w tym, że wbrew pozorom, nieograniczone przyjemności nie prowadzą do błogostanu, a do uzależnień, depresji i anhedonii, co wykazały niezliczone eksperymenty.
Don’t you need somebody to love?
Ikoną hedonizmu do dziś pozostają tzw. Dzieci Kwiaty, zrodzone przez lata 60′ i 70′ XX wieku, przy onirycznym brzmieniu gitar Jefferson Airplane. Wypełniony długowłosymi nastolatkami — i nie tylko, kolorowy Volkswagen, wiózł przez świat wieść o wyzwoleniu i rychłym końcu kieratu tradycyjnego stylu życia. Chociaż dziś zdają się ledwie słyszalną melodią przeszłości, filozofia, którą głosili towarzyszy nam do dziś i jak na ironię — została przywłaszczona przez korporacje, przeciwko którym tak zaciekle walczyła.
Ich społeczność przeszła do historii jako wyraz rozpaczliwej tęsknoty za wolnością w świecie coraz bardziej uprzemysłowionym, ujednoliconym i nastawionym na zysk. Żywot zakończyła jednak, grzechocząc łańcuchami pętających ją nałogów. Beztroski styl życia doprowadził w końcu do epidemii narkomanii, a niezobowiązujące stosunki seksualne — do zwiększenia zachorowalności na choroby weneryczne czy AIDS. W myśl starego powiedzenia rewolucja zjadła swoje własne dzieci — dlaczego więc popkultura promuje pogoń za przyjemnością?
Przedmioty, które posiadają Ciebie
Znany pisarz i nihilista — Chuck Palahniuk, zasłynął między innymi słowami, które włożył w usta jednego ze swoich bohaterów – „przedmioty, które posiadasz, zaczynają w końcu posiadać Ciebie”. To prosta prawda konsumpcjonizmu, który z pomocą marketingu uzależnia nas od nowości, na chwilę zaspokajającej dopaminowy głód. Z czasem głód ten jest większy, więc bodźce stają się coraz słabsze — nowe fast-foody nie smakują już tak dobrze, premierowe smartfony rozczarowują, a w tle słychać to samo pytanie — czy wolność, aby na pewno polega na unikaniu bólu?